środa, 24 lipca 2013

Rozdział 9

Życie boli bardziej niż śmierć

Armando miał teraz dużo więcej szacunku dla tej drobnej dziewczyny pewnie stąpającej przed nim. Czuł się też upokorzony. To ona uratowała go, a powinno być na odwrót. Jego męskie ego skurczyło się i chlipało cicho w głębi  jego umysłu powodując, że czuł się skompromitowany. A ona przyjęła to jako oczywistość, jakby wiedziała, że idąc z nim będzie musiała go bronić i ochraniać. Nie podobało mu się to. Nie tak powinno być. Porozmyślał by nad swoim upodleniem, ale był zbyt zmęczony. 
Nagle dziewczyna obróciła się i usiadła pod jakąś skałą. Odchyliła głowę do tyłu i oparła ją o skałę.
-Odpoczynek?- zapytał rzucając koło niej plecak.
Nie odezwała się nawet, tylko skinęła głową na 'tak'.
Usiadł obok niej tak, że dzieliła ich torba. Zamknął oczy i podkurczył nogi, o które oparł głowę. 
Siedzieli w takiej samej ciszy jak podczas wędrówki.
-Masz rodzinę?- zapytała nagle wprawiając go w osłupienie, myślał, że całą wędrówkę donikąd odbędą w tym mrożącym krew w żyłach milczeniu. Ale Via miała już w sobie coś z człowieka. Spadła z nieba wczoraj, ale już zaczynały się w niej budzić ludzkie odruchy; zmęczenie, potrzeba konwersacji, pragnienie. Nigdy nie będzie prawdziwym człowiekiem, ale będzie z każdym dniem się do nich przybliżać.
-Mam- odparł zdziwiony - Matkę, ojca i rodzeństwo.- popatrzył na nią zaciekawiony -A ty?-
Zapytał ją z miłym uśmiechem
-Mam brata i dwie siostry.- odparła, a jej odpowiedź zabrzmiała nadzwyczaj szczerze - A ty masz siostry, braci?- był zdziwiony tą nagłą chęcią rozmowy, ale jako że bardzo chciał poznać ja bliżej, ucieszył się. 
-Mam trzech braci i siostrę; Nanyiego, Karamuna, Veanego i Ebellin.- wymieniając ich imiona uśmiechał się, przypominając sobie ich twarze.
-Ja mam Henuela, Leeminę i Darlaen.- powiedziała uśmiechając się tylko przy wymienianiu imienia Darlaen. 
-Ile masz lat?- zapytał ją nagle Armando -Tak naprawdę?
Dziewczyna westchnęła.
-Nie jestem normalnym człowiekiem jak ty.- zaczęła- Nie chce mi się opowiadać kim jestem, chyba, że zadowoli cię odpowiedź, iż jestem kobietą z misją. Mam sto dwadzieścia cztery lata.- jęknęła cicho.
Armando patrzył na nią jak na wariatkę. Kim on jest? Zaczynał się jej bać. Naprawdę. Ale przecież czytał o magach żyjących po czterysta lat, o magach, którzy rodzą się w jednym celu, ze swego rodzaju misją na całe życie. Pewnie ta dziewczyna jest jedynym żyjącym magiem. No, nie licząc go. 
-To wspaniałe móc żyć tak długo.- wyszeptał
-Wspaniałe?!- zaśmiała się gorzko -Po pięćdziesięciu latach mojego życia miałbyś już dość!
-Co w twoim życiu jest takie okropne?- zapytał wstrząśnięty jej bezpośredniością.
-Widzisz, nuda po jakimś czasie zmienia się w głupotę, głupota w odrzucenie, a odrzucenie w ból i cierpienie.- nie zrozumiał za wiele z jej wywodu -Mimo że nigdy nie powinnam, raz byłam na krawędzi śmierci i życia. A teoretycznie jest to niemożliwe. I wiesz, co ci powiem?- zapytała odwracając się w jego stronę. Po raz pierwszy spojrzała mu w oczy. -Życie boli bardziej niż śmierć.- powiedziała smutno, patrząc na swoje blade dłonie.
-Na prawdę?- zapytał przerażony, spoglądając na nią
-Tak- odparła jakby pytał ją o to, czy pójdą na obiad -Śmierć jest łatwa, delikatna. Przyjemna.- wyszeptała patrząc przed siebie, w jakiś nieokreślony punkt.
-Gdyby nas zabili, byłabyś szczęśliwa?- zapytał, wolno wymawiając każde słowo. Wiedziała, że chodzi mu o Nożowników.
-Nie- odparła z uśmiechem -Nie wiem czemu, ale chcę znaleźć tego mężczyznę i wrócić do domu.-
westchnęła.
Armando patrzył na nią chwilę, po czym podniósł plecak i przerzucił go na drugą stronę, żeby móc się do niej przysunąć. Nie wiedział, jak Via zareaguje, ale jedną ręką objął jej plecy, kładąc ręce na jej łopatkach, a drugą objął ją w tali i przytulił ją mocno.
Dziewczyna wstrzymała oddech, bo nikt nigdy jej nie przytulał. Całował, dotykał, ale nikt nigdy jej nie przytulił, tak po przyjacielsku. Nikt nigdy, przenigdy.
Ale po chwili się rozluźniła. Czuła ciepło bijące od jego ciała. Może nie bezpieczeństwo, nie tego nie czuła, nie przy nim, ale ciepło i przyjaźń. Zauważyła, że jej wewnętrzne światło rozbłysło, świecąc jeszcze jaśniej.
Oparła głowę o jego lewe ramię, to, które miała dalej i zamarła tak.
Po chwili pomyślała, że to dobrze, że szuka tego chłopaka z Armando.
Ale po chwili potrząsnęła głową i odrzuciła takie czułe myśli.
On jest kulą u nogi, problemem, osobą, którą ona musi chronić. Jest kłopotem.
Z tą myślą przytuliła się do niego jeszcze bardziej i zamknęła oczy.



3 komentarze:

  1. Uroczy rozdział na prawdę . Jaden dowiedział się co nie co o tej dziewczynie.
    Zdarzyła Ci się jedna literówka.

    Pozdrawiam i czekam na dalsze sploty wydarzeń.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak uroczo! Końcówka powalająca :) Fajnie, że oboje w końcu powiedzieli coś o sobie ;)
    Pozdrawiam i życzę dużo, dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. "No, nie licząc go" - "jego" powinno brzmieć lepiej ;)
    " -Mam- odparł zdziwiony - Matkę, ojca i rodzeństwo.- popatrzył na nią zaciekawiony -A ty?-
    Zapytał ją z miłym uśmiechem" - Masz błąd. Ostatnia linijka powinna być z małej litery i po myślniku.
    "-Na prawdę?- zapytał przerażony, spoglądając na nią" - "naprawdę" piszemy razem :D
    " -Nie- odparła z uśmiechem -Nie wiem czemu, ale chcę znaleźć tego mężczyznę i wrócić do domu.-
    westchnęła." - nie powiem ci jak to powinno być bo nie potrafię opisać. Napiszę jednak poprawnie :D
    " - Nie - odparła z uśmiechem - Nie wiem czemu, ale chcę znaleźć tego mężczyznę i wrócić do domu - westchnęła." - ta wersja jest poprawna.
    "Nie wiedział, jak Via zareaguje, ale jedną ręką objął jej plecy, kładąc ręce na jej łopatkach, a drugą objął ją w tali i przytulił ją mocno." - po pierwsze powtórzenie "objął", a po drugie napiszę (według mnie) lepiej brzmiącą wersję.
    "Nie wiedział jak Via zareaguje, ale objął ją prawą rękę kładąc na łopatce, a lewą położył na talii i mocno przytulił." - jak chcesz to możesz to poprawić.
    "Oparła głowę o jego lewe ramię, to, które miała dalej i zamarła tak." - nie od razu załapałem o co chodzi bo jest nieco błędnie napisane. Zamiast "to które miała dalej" napisz "Oparła głowę o bardziej oddalone od niej ramię chłopaka i zamarła w tej pozycji." :D
    Co do rozdziału... świetny :D Naprawdę fajnie rysujesz to pojawiające się powoli uczucie między postaciami i jeszcze lepiej budujesz napięcie. Naprawdę świetnie piszesz. Ja nigdy nie potrafiłbym tak napisać wątku miłosnego bo opieram się na naciąganych historiach. Po prostu nie potrafię pisać takich rzeczy :D Ty za to... pełen szacun ode mnie, miszczu ;) Jesteś pro po prostu i wiele osób mogłoby się od ciebie uczyć. I jeszcze jedno. Nie wiem czy wiesz, ale nasza książka ma już tyle samo rozdziałów co ja z gryzoniem lat :D Czyli 13. Teraz lecę przeczytać twój komentarz na moim blogu i pozdrawiam :D
    Weny życzę dużo i mnóstwa wyobraźni. Napisz tą książkę najlepiej jak potrafisz :D
    potterowiec
    http://wcieniuchwaly.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz sprawia, że momentalnie się uśmiecham. Więc jeśli czytasz, to skomentuj i pozwól mi się uśmiechnąć :)