wtorek, 23 lipca 2013

Rozdział 8

Zagrajmy o niego

Armando szedł za Vią pewnie, bez lęku. Ona oświetlała im drogę swoim, jak to powiedziała "wewnętrznym światłem", więc nie było mowy o potknięciu się, czy tym bardziej przewróceniu. Nie rozmawiali prawie w ogóle, parę razy tylko zapytał ją o to, czy chociaż ona wie dokąd idą. Zawsze odpowiadała mu milczeniem. Co chwila tylko obracała się słysząc, że mimo oświetlenia Armando potykał się i wymachiwał rękoma. Ona szła pewnie, bezbłędnie stawiając stopy w bezpiecznych miejscach. Ani razu nie straciła równowagi, ani razu się nie zachwiała. To on miał problemy z poruszaniem się po leśnym podłożu.
Nagle z z granicy między światłem odchodzącym od Vii, a ciemnością wyszło sześciu ludzi. Armando stanął jak wryty. To, co się wyprawiało w tegorocznych dniach Przejścia przechodziło ludzkie pojęcie! Zakrwawiona, świecąca dziewczyna na polanie, a teraz sześciu ludzi? Normalni ludzie nigdy nie wychodzili z domów w te dni, zbyt się bali! A tu proszę. Sześciu rosłych mężczyzn wyszło im na przeciw z kpiarskimi uśmieszkami. Ich noże i miecze lśniły w blasku wewnętrznego światła Vii jak ich białe zęby.
-Kogo my tu mamy?- zapytał najbardziej barczysty mężczyzna z wytatuowanym ramieniem. Wszyscy mieli czarne koszule bez rękawów i ciemne, opasane rzemieniami spodnie. Te tatuaże... te spirale...
-Nożownicy- wyszeptał Armando cofając się tak, że prawie się przewrócił. Złapał jednak równowagę i ustał na nogach.
-O, mały wie do kogo mówi.- zaśmiał się cicho ten sam mężczyzna, który odezwał się pierwszy. Vianela przesunęła się trochę do tyłu, ale po chwili Armando zrozumiał, że nie zrobiła tego z lęku. On go osłaniała, żeby na wszelki wypadek przyjąć pierwszy cios. Osłaniała go ta drobna, śliczna dziewczyna. GO, mężczyznę!
Wytatuowany mężczyzna pstryknął palcami, a jego pięciu ludzi rzuciło się na nich. 
Armando nie umiał walczyć. Próbował użyć magii, ale tylko się poparzył. W śród tłumu rąk zobaczył Vię. Ta malutka osóbka kopnęła pierwszego napastnika w krocze a ten, nie spodziewając się tego, nie zdążył się osłonić. Gdy mężczyzna jęczał cicho na ziemi, drugi z nich podciął jej nogi, a trzeci brutalnie kopnął. Nie robiąc sobie z tego wiele Via szybko się podniosła i jeszcze na kuckach kopnęła w brzuch jednego, a drugiego zdzieliła pięścią w nos. Nieprzyjemny zgrzyt obwieścił wszystkim, że nos został złamany. Z dwóch mężczyzn, którzy unieruchomili Armando, jeden  odbiegł i próbował pomóc przyjaciołom z dziewczyną. 
Co raz to nowi napastnicy otaczający Vię, przysłaniali jej światło, jednak co chwilę któryś z nich był odrzucany siłą ciosu. Armado próbował wyrwać się z rąk jednego mężczyzny, ale nawet to było dla niego za trudne.
-Dość!- zawołał mężczyzna, który wcześniej nakazał atak. Wszyscy znieruchomieli, oprócz Vii, która na zakończenie kopnęła jednego z przeciwników w szczękę, przez co obrócił się krzycząc z bólu.
Armando poczuł na swojej szyi chłód ostrza. To jego napastnik przykładał mu nóż do gardła.
Dziewczyna dostrzegła to i spojrzała na dyrygującego wszystkim mężczyznę. 
-No, słodziutka, ty się uspokoisz, to twojemu chłoptasiowi nic się nie stanie.- powiedział powoli, z obleśnym uśmiechem na ustach. Vianela opuściła ręce i wyprostowała nogi, które wcześniej były przykurczone w pozycji obronnej.
-Zagrajmy o niego.- wypaliła krzyżując ręce pod biustem. Wszyscy patrzyli na nią nierozumiejącymi oczami, tylko ten najbardziej barczysty mężczyzna uśmiechnął się delikatnie, zrozumiawszy o co jej chodzi.
-Zagrajmy w karty.- wyjaśniła -Ja wygram, odchodzę wraz z nim.- powiedziała wskazując na Armando -Ty wygrasz, masz mnie i jego. Wy lubicie hazard, prawda?- zakończyła patrząc na niego wyzywająco
-Lubimy też inne rzeczy.- mruknął osobnik trzymający towarzysza dziewczyny, a reszta z nich roześmiała się ohydnie.
-Cisza, cisza.- warknął cicho najważniejszy z nich -Dobrze, Słodziutka. Wygram i tak, a ja lubię takie jak ty.- zaśmiał się cicho i wyciągnął z kieszeni spodni karty. Vianela miała rację. Oni musieli kochać hazard.
Mężczyźni usiedli na ziemi, dookoła swojego przywódcy i tej odważnej dziewczyny. Człowiek przytrzymujący Armando tez chciał przysiąść więc pociągnął za sobą chłopaka, przecinając mu skórę, na której pojawiło się płytkie nacięcie. Armando jęknął cicho. Dziewczyna obróciła się szybko i spojrzała na chłopaka, po czym zmierzyła wzrokiem jej przeciwnika.
-Bez gierek.- warknęła, a wszyscy się roześmiali.
-Krótką, czy długą, Słodziutka?- zapytał z uśmiechem.
-Krótką- odparła
Gdy ten tasował karty, przyjrzała mu się uważnie. Miał ciemną karnację i długie jasne, włosy splecione w drobne warkoczyki.. Miał w nie wplecione koraliki i opaskę na czole. Miał ciemno niebieskie oczy, a przez jedno z nich przebiegała gruba, czerwona szrama. Gdyby nie ona, byłby całkiem przystojny. 
-Gramy?- zapytał z uśmiechem.
-Oczywiście- odparła
Grali w bardzo popularną grę, której zasady były bardzo proste. Chodziło w niej o to, że kładło się na stole, w tym przypadku, na drodze, pięć kart (tylko walety, damy, króle i asy). Każdy z graczy zgadywał co to za karty, a ten który zgadł więcej-wygrywał. 
Obstawili pierwszą kartę.
-Król pik- powiedział cicho mężczyzna
-As kier- odparła
Inny z mężczyzn, dość młody jak na Nożownika, odwrócił kartę. Była to dama karo.
Zaklęli oboje, jednak ona ciszej.
-Dama kier- wyszeptał pierwszy z graczy
-Walet pik- odpowiedziała cicho patrząc intensywnie na tył karty.
Ów młody chłopak znów odwrócił kartę.
Mężczyzna syknął ze złością, a Via tylko uśmiechnęła się delikatnie i zabrała kartę z rządku do siebie.
-As trefl- powiedział, tym razem pewny swego
-Król trefl- odparła zarzucając włosami, a wszyscy zgromadzeni (oprócz Armando oczywiście) zaśmiali się cicho.
Chłopak odsłonił kartę. Trefl. As.
Via jęknęła cicho, a jej przeciwnik uśmiechnął się tylko ukazując rząd śnieżnobiałych zębów.
-Walet karo- powiedziała, wyprzedzając mężczyznę, na co zareagował jeszcze szerszym uśmiechem
-Dama kier- mówiąc to, patrzył dziewczynie głęboko w oczy
Chłopak odwrócił kartę potrząsając złotymi włosami. Król pik.
Oboje odsunęli się, jakby ich odrzuciło. 
-Ostatnia- powiedział, a na jego twarzy pojawił się ten beztroski uśmiech.
-Nie jestem ślepa.- odparła- Walet karo
-Przed chwilą walet karo cię zawiódł.- zauważył patrząc na nią z zaciekawieniem
-Oby tym razem tego nie zrobił.- zaśmiała się cicho Via
-As kier- dodał z całkiem miłym uśmiechem.
Armando wstrzymał oddech, gdy młody chłopak po raz piąty chwycił kartę. 
Dziewczyna chwyciła się kurczowo za ramiona i patrzyła z przestrachem na jeszcze nie odkrytą kartę. Wiedziała, że jeżeli teraz przegra, nigdy nie odnajdzie Jadena, nigdy ni wróci do domu. Chłopak odwrócił kartę.

Dziewczyna krzyknęła cicho z radości, a drugi gracz syknął zdenerwowany. Słysząc to Via zrobiła się czujna, bojąc się, że mężczyzna, którego ograła zareaguje agresją i każe ich unieszkodliwić wbrew umowy.
-Spokojnie, Słodziutka.- powiedział wstając -Ja dotrzymuję słowa. Puść go.- mówiąc to wyciągnął do niej rękę, aby pomóc jej wstać. Dziewczyna nie chciała tego robić. Bała się, że to podstęp, ale gdyby odtrąciła jego pomoc, mógłby uznać to za zniewagę. Dała się mu podciągnąć do góry.
Mężczyzna z blizną pomógł jej wstać, po czym nadal nie puszczając jej ręki przyciągnął ją do siebie i pocałował. Ona nie była zupełnie przygotowana, więc pozwoliła mu na to ku wiwatom i okrzykom kompanów przystojnego mężczyzny. Podczas pocałunku jej wewnętrzne światło rozbłysło jeszcze bardziej pod pływem nagłego odczucia. Via odsunęła się od niego i szybko zaczęła łapać powietrze, którego przez ostatnich kilka sekund bardzo jej brakowało. Mężczyzna uśmiechnął się bezczelnie i skłonił się delikatnie. Wśród cichych, ale jakże radosnych okrzyków mężczyźni rozstąpili się, aby Via, wraz z 'wygranym' przez nią chłopakiem, mogli ruszyć w dalszą drogę. Odchodząc, dziewczyna patrzyła z uśmiechem na mężczyznę z blizną. On także uśmiechał się szelmowsko, opierając się o drzewo.
Ludzie są fajni- pomyślała na odchodnym. 

3 komentarze:

  1. Hej, świetny rozdział!
    Naprawdę niesamowicie mi się podoba, to napięcie i niepokój... czy przegra, czu wygra...
    i ten pocałunek... awwww ^^
    Czekam na więcej ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyli Armando ocalił jej życie, a ona sama uratowała jego życie. Więc są kwita. :)
    Gra o karty mi sie podobała, a już myślałam że skończysz na tym , że chłopak odwraca ostatnią kartę... A co jeśli byłby by remis? Dogrywka by była? ;>

    Nie spodziewałam się tego pocałunku. Zaskoczył mnie.

    Pozdrawiam cieplutko! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Najpierw małe wyjaśnienie. W rozdziale 7 Twojego bloga skomentowała Weronika, dlatego napisała, że "nadrobi zaległości" :D No, ale teraz kolej na mnie :)
    Kolejny cudowny rozdział! Niesamowicie ciekawy, naprawdę. Na początku myślałam, że Via będzie wygrywać za każdym razem (chodzi mi o grę), a tu proszę :D Pocałunku to już w ogóle się nie spodziewałam :D Lece, czytać dalej ;)
    Pozdrawiam
    http://magia-przepowiedni.blogspot.com/
    http://wojna-elfow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz sprawia, że momentalnie się uśmiecham. Więc jeśli czytasz, to skomentuj i pozwól mi się uśmiechnąć :)