piątek, 19 lipca 2013

Rozdział 6

Zmiany

-Jak ci w ogóle na imię?- zapytał dziewczynę. Mówił do jej pleców, ponieważ gdy ta dowiedziała się, że ich krew mogła się zmieszać, przeraziła się i odwróciła od niego, aby modlić się cicho.
-Vianela. I odwal się ode mnie.- warknęła przerywając na chwilę modlitwę
-Hej, trochę wdzięczności może?- żachnął się patrząc na nią. Nigdy do nikogo nie mówił w tak pewny, swobodny sposób. Zawsze się w sobie dusił, kiwał głową, milczał. Ale nie teraz. -Uratowałem ci życie-
dodał zdenerwowany. Dziewczyna westchnęła ciężko
-Zrobiłeś coś jeszcze, idioto. Zespoiłeś nas.- jęknęła obracając się w jego stronę. Patrzyła na niego z wyrzutem.
-Co zrobiłem?- zapytał zupełnie zdezorientowany
-Jestem twoją podopieczną. Nie mogę się od ciebie teraz oddalać,a mam kogoś znaleźć. Z tobą na karku go nie znajdę.- warknęła zrozpaczona
-Wiesz, to raczej ja mam ciebie na karku, mała.- powiedział cicho z głupim uśmiechem
Obróciła się szybko i spojrzała na niego wściekła
-Jestem dużo potężniejsza od ciebie- syknęła
-Może i tak- westchnął  wstając i biorąc bukłak z wodą. Wlał do miseczki wody i rozpuścił w niej  jakieś zioła, których kobieta nie rozpoznała. -Ale teraz, jak sama powiedziałaś, jesteś moją podopieczną. Poranioną podopieczną.- dodał zgryźliwie, podając jej misę. -Wypij- zażądał
-Nie chcę.- warknęła odwracając się od niego. Wtedy stało się coś dziwnego. Dziewczyna wrzasnęła i upadła na ziemię tuż obok ogniska, zwijając się z bólu.
-Vianelo?- krzyknął - Vianelo co się dzieje?- upadł przy niej na kolana i próbował ją przytrzymać, ale ona krzyczała i wierzgała. Po chwili nierównej walki dziewczyna uspokoiła się, a jej oddech się wyrównał.
-Co to było?- zapytał oddychając szybko, jak po długim biegu
-Zespojenie- odpowiedziała zasłaniając sobie twarz dłońmi -Przez pierwszy czas od zespojenia będę tak reagować, gdy ci się sprzeciwię- jęknęła -Potem zacznę nad tym panować.-
-Co to jest to zespojenie?!- krzyknął cicho, pochylając się nad nią
-O bogini no... nie zrozumiesz i tak- odparła- nie pytaj mnie więcej
-No, dobrze- odpowiedział niepewnie, odsuwając się od niej -Aaa, Ile ty Via masz lat?
-Kto?- zapytała zniesmaczona
-Via- wyszeptał nie pewnie. Wrócił stary, przestraszony Jaden. -Takie zdrobnienie
-Acha- jęknęła, podnosząc się ze skalnej gleby -Nie uwierzyłbyś, ile mam lat. Ale w przełożeniu jakieś... dwadzieścia dwa.- powiedziała zagadkowo i niejasno.
-Nie wyglądasz- odparł prostując się by spojrzeć na nią z góry. Sięgała mu jakoś do ramienia.
-A ty ile masz?-zapytała podejrzliwie
-Dziewiętnaście.- powiedział. Dziewczyna zaczęła powoli go okrążać przyglądając mu się uważnie.
-Nie wyglądasz jak Deluńczyk- powiedziała mrużąc oczy -Nie masz złotych włosów, ani błękitnych oczu. Wyglądasz bardziej jak ja- zastanawiała się
-Nie martw się mała, jestem Deluńczykiem- uspokoił ją. A przynajmniej tak myślał
-Jak się nazywasz?- zapytała nadal niepewna
Jaden pomyślał, że nie może jej wyjawić swojego imienia. Nie zna jej. Może mu to zaszkodzić.
-Armando- wymyślił na poczekaniu. W sumie ładne imię, lepsze niż Jaden.
-Och, takie ludzkie imię- jęknęła
-A jakie niby ma być?- zapytał ją szczerze zdziwiony
-A nic, nic- odparła, przeciągając się -Idziemy stąd. Muszę kogoś odnaleźć.
-Kogo niby? A zresztą nigdzie się nie ruszysz! Masz potworną ranę na  czole.- mówiąc to, siłą usadził ją na ziemi. Nie sprzeciwiła mu się od razu, bała się bólu.
-Ja MUSZĘ go odnaleźć.- wyszeptała- Chcę wrócić do domu
Usiadł przy niej
-Słuchaj.- zaczął powoli -Ja nie znam cię, ani ty nie znasz mnie. Wiem, że jesteś ranna. Wiem, że jesteś inna, dziwna. Wiem też, że w jakiś dziwny sposób, zupełnie nie do ogarnięcia, jesteśmy ze sobą związani. Ja to czuję, rozumiesz?- mówiąc to patrzył jej w oczy -I nie pozwolę, żeby coś ci się stało.-
Nie wiedział co mówi. Te wszystkie słowa wypowiadał ktoś w nim, ktoś, to znał dobrze tę dziewczynę i kto oddałby za nią życie, aby ją ochronić.
Dziewczyna prychnęła lekceważąco
-Ogarniam, ogarniam- odpowiedziała cierpko -Ale ty teraz zrozum mnie! Ja chcę wrócić do domu- zawołała buntowniczo, zakładając ręce na piersiach.
-Znajdziemy tego człowieka. Nie wiem o kogo chodzi, i nie wiem czemu mamy go znaleźć, ale pomogę ci. Tylko NIE teraz, nie dziś.- ostatnie słowa prawie wykrzyczał
-Po cholerę nas zespoiłeś?- zapytała zdenerwowana -Zabiłabym cię i ruszyła na poszukiwania.
Popatrzył na nią lodowatym spojrzeniem
-A ja i tak uratowałbym ci życie kolejne tysiąc razy

***

Była znudzona. Jak zawsze zresztą, patrzyła na świat bez żadnych uczuć. Myślała nad tym co zrobić, żeby było ciekawiej. I wymyśliła. Stworzyła anioły, żeby były dobre, żeby ludzie mieli do kogo się modlić. Ale ten scenariusz ją znudził. Zabawniej byłoby gdyby anioły okazały się teraz krwiożerczymi istotami bez duszy. O tak, to byłoby interesujące. No, to do dzieła, czas wreszcie na jakąś rozrywkę.

***

Nagle poczuł rządzę krwi, ale nie mógł jej zaspokoić "ktoś". Była to długonoga blondynka, ale nie miał pojęcia, gdzie ją znaleźć. Czuł, że musi ja znaleźć i poczuć krew krążącą w jej żyłach. Chciał pić, pic. Nigdy taki nie był. NIGDY. Zawsze kochał ludzi, interesowali go. Nigdy nie czuł też żądzy krwi. Dookoła niego było mnóstwo aniołów. Widział, że tak jak on zaczęły nagle pożądać czegoś. Co sprawiło, że nagle stali się krwiożercami? Nie miał czasu o tym myśleć. Teraz miał czas na łowy, musiał pić.

2 komentarze:

  1. Oba twoje blogi nominowałem do Liebster Award :D Więcej na http://wcieniuchwaly.blog.pl/2013/07/19/liebster-blog-award/

    OdpowiedzUsuń
  2. No i skończyłam :) Powiem po raz kolejny, że naprawdę jestem wierną czytelniczką Twojego opowiadania. Niesamowicie ciekawe, tajemnicze no po prostu nic dodać, nic ująć :) Oczywiście jest kilka błędów, jakieś powtórki czy interpunkcja, ale to nic. Ja takich błędów robię tysiąc razy więcej, więc nie masz czego obawiać ;p
    Pozdrawiam i życzę duużo weny ;)
    http://wojna-elfow.blogspot.com/
    http://magia-przepowiedni.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz sprawia, że momentalnie się uśmiecham. Więc jeśli czytasz, to skomentuj i pozwól mi się uśmiechnąć :)