piątek, 19 lipca 2013

Rozdział 5

Nowa znajoma


Jaden obudził się cały obolały. Mimo iż miał wrażenie, że spał wieczność, czuł się wykończony. Próbował  przypomnieć sobie gdzie jest i co tu robi. Z czeluści umysłu wygrzebał wizerunek młodej, zakrwawionej dziewczyny. Chłopak rozejrzał się dookoła z przerażeniem w oczach. Leżała tam, gdzie wcześniej, nie dając żadnych oznak życia. Jaden nie miał pojęcia czemu nagle zasłabł, zamiast jej pomóc. Wiedział, że jego chwilę słabości ona może przepłacić życiem, o ile już nie zapłaciła tej najwyższej ceny. Podczołgał się do niej, widząc w ciemnościach tylko zarys jej sylwetki. Irytowało go to, jak wolno poruszał się po wilgotnej ziemi, ale nie mógł wstać. Żaden mięsień nie pozwoliłby mu teraz na podniesienie się z gleby. Gdy wreszcie doczołgał się do dziewczyny, wyjął świecę z plecaka i próbował ją zapalić. Jego ręce drżały, więc udało mu się dopiero za piątym razem. Gdy podpalony knot zasyczał cicho oświetlając choć trochę najbliższą okolicę, Jaden przyjrzał się dziewczynie. Jej klatka piersiowa unosiła się rytmicznie w górę i w dół. Chłopak prawie krzyknął ze szczęścia. Mimo że prawie całe jej ciało umazane było w zaschniętej krwi, a oczy miała zaciśnięte, żyła. Rozejrzał się dookoła. Kilkaset kroków od nich zdołał wypatrzeć jaskinię. Zdecydował, że jedną świecę zostawi przy dziewczynie, co odstraszy dzikie zwierzęta i pomoże mu wrócić, a sam weźmie drugą i pójdzie zbadać grotę. Wstał powoli, chwiejąc się i dygocząc. Brnął przez polanę powoli, co chwila obracając się by sprawdzić czy z dziewczyną wszystko w porządku. Jego stopy wydawały się być wylane z metalu, ciężkie niczym ołów. Mimo zmęczenia ogarniającego całe jego ciało, dotarł do pieczary i rozejrzał się  w niej uważnie. Była sucha i chłodna, więc jeżeli przeniesie tu dziewczynę to będzie musiał czymś ją przykryć, bo nawet on dostał tu gęsiej skórki. Jednak było tu sucho i bezpiecznie, a cieplej zrobi się jeżeli rozpali ognisko. Tu także zostawił świecę, a sobie zapalił kolejną. Wyszedł z jaskini i szedł ku świetle zostawionym przy nieznajomej. Teraz szedł szybciej, jednak nie tak prędko jak by chciał. W końcu jednak był już przy jego ciągle śpiącej podopiecznej. Zagasił swoje światło i kucnął przy niej. Wsunął pod jej kark lewą rękę, a pod zagłębienie pod kolanami, prawą. W tą też rękę chwycił z trudem świecę. Z powolnym skupieniem wstał z dziewczyną na rękach. Zachwiał się, ale złapał równowagę, aby nie pokaleczyć jej jeszcze bardziej. Teraz szedł na prawdę powoli, a każdy krok sprawiał mu niewyobrażalny ból. Miał wrażenie, że idą tak wieczność, że w ogóle nie przybliżają się do nikłego światła sączącego się z groty, którego źródło tam zostawił. W końcu jednak dobrnęli do ich schronienia. Wchodząc przez dość ciasną szczelinę, skaleczył się w przed ramię i otworzył na nowo jedną z jej mniejszych ran. Stróżki ich krwi, jej czarnej, a jego burgund-owej, połączyły się i płynęły dalej razem.Wchodząc tu wcześniej samemu nic mu się nie stało, ale teraz zajmował z nią więcej miejsca w poprzek. Nie zauważył nawet nowych ran, ani na swoim ciele, ani na jej. Trzymaną w dłoni świecę ustawił w małej, naturalnej wnęce, po czym wycieńczony upadł na kolana. Ułożył ją w możliwie najwygodniejszej pozycji i odetchnął głośno. Z jego ust wydobył się obłoczek skroplonej pary, a na ciele dziewczyny pojawiła się gęsia skórka. Jaden szybko wyjął z plecaka pled i okrył nim dziewczynę, nie przejmując się tym, że go brudzi. Dwie świece dawały całkiem dobre oświetlenie, ale nie ciepło, więc wziął jedną z nich i wyszedł poszukać suchych gałęzi. Chodził powoli, schylając się ciągle i podnosząc jeden, lub dwa patyczki. Długo przemierzał mały zagajnik, dopóki nie znalazł wystarczającej ilości chrustu. Gdy miał już ręce pełne gałązek wrócił do groty. Dziewczyna nadal spała twardym snem, ale wiedział,  że ciągle żyje. Uklęknął na środku jaskini i zaczął układać drewienka w mały stosik. Zawsze był dobry w układaniu ognisk, więc nie miał z tym większego problemu. Wyszedł jeszcze na chwilę po coś w rodzaju podpałki w postaci mchu i suchej trawy. Kiedy ułożył już wszystko, sięgnął po zapałki i powoli zaczął podpalać malutki wigwam. Nie zajęło mu to dużo czasu, i już po chwili całe skalne pomieszczenie było oświetlone. Jaden przyjrzał się dziewczynie. Cała była w zaschniętej krwi; jej nogi były nią umazane, ręce, twarz i sukienka, a włosy zlepione były posoką. Ciężko było nawet stwierdzić czy jest ładna, czy brzydka, jaki ma kolor włosów czy skóry, a nawet w jakim jest wieku. Przypomniał sobie o strumyku przepływającym przez polanę, więc wyjął dwie szmatki z plecaka i bukłak, niestety pusty. Wybiegł z jaskini i szybkim krokiem podbiegł do potoku. Zanurzył manierkę w lodowatej wodzie i zaczął ją powoli napełniać. Ręka mu drżała, a włosy stawały dęba, ale nie wynurzył jej dopóki łagiew nie była pełna. Zakręcił ją i wrócił do groty. Kucnął przy kobiecie i zmoczył szmatkę zimną wodą. Delikatnie przemył nią jej rany na nogach i rękach. Krew schodziła powoli i ciężko, ale w końcu na jej kończynach widoczne były tylko różowe i czerwone ślady, jedne większe, inne mniejsze. Potem przetarł jej twarz. Była piękna. Nigdy nie widział kogoś piękniejszego, ani mężczyzny,a ni kobiety. Była chyba trochę młodsza od niego, ale nie był tego pewny. Tylko jej włosy były nadal ubrudzone, więc delikatnie wylał na nie resztę wody i wytarł je. Były tak czarne, jak jej krew, a otaczając jej twarz wilgotnymi splotami sprawiały, że wyglądała jeszcze wspanialej. Sukienki w ogóle nie ruszał,  w końcu nie znał tej dziewczyny. Sam usiadł przy niej i zaczął przemywać własne rany, których było zdecydowanie mniej. Nagle kobieta poruszyła się z cichym jękiem. Jaden od razu odrzucił ręcznik i schylił się nad nią.
-Dobrze się czujesz?- zawołał cicho patrząc na nią z nadzieją
-Gdzie jestem?- zapytała niemrawo dotykając dłonią głowy
-Zostaw- syknął siłą unieruchamiając jej rękę wzdłuż jej ciała -Jeszcze nie opatrzyłem
Patrzyła na niego jak na wariata.
-Ty mi czegoś zabraniasz?- zapytała. Chciała to powiedzieć wyzywająco, ale była zbyt słaba.
-Tak- uśmiechnął się do niej kwaśno, wyjmując bandaże z kieszeni płóciennej tuniki. -Nie ruszaj się-
Mimo jej miny sugerującej, żeby się odwalił, zaczął powoli obwiązywać jej rany. Najpierw jedną większą, na łydce, a potem ta na głowie. Gorszych nie miała, tylko zadrapania i siniaki.
-Poczekaj- wyszeptała- Czy twoja krew dotknęła mojej krwi?- zapytała. Ciągle miała zamknięte oczy. Żałował tego, bardzo chciał zobaczyć jakiego są koloru.
-Tak, to bardzo możliwe.- odparł rwąc opatrunek w poprzek.
Dziewczyna otworzyła oczy. Były czarne. Czarne jak węgiel, jak noc, jak najgłębsza morska toń. Piękne.
Z jej równie wspaniałych ust wydarło się przekleństwo, w ogóle nie pasujące do jej delikatnej osoby.

~~~~~~

Hej, kochani ;* Dzisiaj nie mam dla Was żadnego obrazka, przepraszam. Nie to, że nie mam weny, tylko po prostu jakoś tak... Obiecuję, że do następnego rozdziału dodam dwa :)
A to na razie wszystko, mam nadzieję, że rozdział Wam się podoba :)
Nie bójcie się mnie skrytykować, bo uzasadniona krytyka jest milion razy lepsza niż fałszywe pochlebstwa :)
Zapraszam na mojego drugiego bloga: onlymydreamsss.blogspot.com

Do zobaczenia :)

3 komentarze:

  1. Fajny rozdział, ciekawi mnie co będzie dalej. Nominowałam Cię do Liebster Blog Award, więcej informacji na moim blogu. http://szkolamagow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dobry rozdział. Kilka literówek się znalazło, ale nie było błędów, ani źle skleconych zdań. Dialogi są bardzo współczesne i mocno kłócą się z resztą powieści. Ogółem jednak jest świetnie i czekam na więcej :D Nie podoba mi się tylko jedna rzecz. Użycie mchu jako podpałki. Mech bardzo słabo się pali, a właściwie to dymi, nawet gdy jest suchy, a taki w lesie raczej nie występuje. Reszta jest poprawnie. Szkoda, że nie ma rysunku twojego autorstwa, ale jeżeli uda mi się dzisiaj narysować swój to wyślę ci w komentarzu i potem zrobisz z nim co chcesz. Narysuję go tak jak ja go sobie wyobrażam :D Ostrzegam jednak, że raczej słabo rysuję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiem, wiem, że dialogi są jakby ‘wyrwane‘ z teraźniejszości, ale pomyślałam sobie, że tak będzie dobrze. Oprócz postępu technologicznego, ubrań, miejsca zamieszkania oraz wyznania, ci ludzie absolutnie niczym się od nas nie różnią, ale spróbuje je trochę zmodyfikować, special for you :)
    Co do podpałki... harcerką byłam krótko i naprawdę nie wiele o tym wiem. Po prostu tylko to przyszło mi do głowy. BTW, już wiem, czemu nigdy nie rozpaliłam ogniska xD
    Co do rysunków... jakoś nie mam ostatnio weny, ale będę je co jakiś czas dorzucała, no i nie mogę się doczekać co tobie wyjdzie z tego rysowania :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz sprawia, że momentalnie się uśmiecham. Więc jeśli czytasz, to skomentuj i pozwól mi się uśmiechnąć :)